Pokojarzyłem ostatnio dwa fakty: wtopę ZAIKSu z transakcjami na rynku forex i projektem ustawy o ‘parytecie’ dla polskich piosenek nadawanych w radiu między 6 a 23 (75%).
Najpierw krócuitko o wtopie na rynkach walutowych (link). W 2006 roku ZAIKS postanowił zainwestować wpływy (kapitał?) z tantiem w dolary. Na rynku OTC (over-the-counter, czyli po prostu bezpośrednio od instytucji finansowej, w tym przypadku Pekao SA) kupił ok. 60 mln dolarów (depozyty dolarowe były wyżej oprocentowane niż złotówkowe) i jednocześnie postanowił pospekulować na wzrost wartości dolara. Jeżeli wierzyć wypowiedziom szefów ZAIKSu to ich rozumowanie wyglądało mniej więcej w ten sposób: do władzy doszła koalicja PIS-LRP-SO, co doprowadzi do gwałtownego pogorszenia się stanu finansów publicznych, co z kolei doprowadzi do spadku wartości złotego (a zatem wzrostu wartości dolara) i można na tym zarobić. I dodatkowo na wyższym oprocentowaniu lokaty dolarowej.
ZAIKS postanowił się także zabezpieczyć na wypadek niekorzystnego ruchu cen (spadku wartosci dolara). Problem w tym, że zrobili to dość nieudolnie. Wystawili pokaźną ilość opcji call inkasując jednocześnie premie opcyjną. Czy Pekao znalazło oddzielnego inwestora, który chciałby takową opcję nabyć, czy nabyło ją samo pozostaje tajemnicą. Ważne jest, że rynek negocjacji dwustronnych (do tego się w zasadzie sprowadza OTC) wymaga dobrej znajomości tematu od obydwu stron (nie istnieje, tak jak na np. scentralizowanej giełdzie) arbitraż, który mógłby wyrugować z rynku niekorzystne kontrakty (upraszczając). ZAIKS pojęcia nie miał o temacie żadnego. Mogli zatem wtopić na dwóch płaszczyznach: ilościowej i jakościowej.
Czy wtopili na ilościowej, tego się nie dowiemy ponieważ dostępne informacje nie pozwalają stwierdzić, czy wyliczona w 2006 roku premia opcyjna była „sprawiedliwa” biorąc pod uwagę m.in. zmienność i trend kursu USD-PLN.
Natomiast oczywistym jest, że popełnili kardynalny błąd jakościowy, który powinien był wykryć każdy kto przeczytał wprowadzający rodział z jakiejkolwiek sensownej ksiązki o rynkach opcyjnych, bądź od biedy nawet artykuł na angielskiej wikipedii. Sprzedając opcję call, ZAIKS zabezpieczył się przed spadkiem wartości dolara tylko do wysokości premii opcyjnej. Mocniejsze negatywne wachnięcie kursu ciągle generowało straty. Natomiast w przypadku wzrostu wartości dolara (a na to podobno spekulował ZAIKS) całą smietankę, pomniejszoną o premię opcyjną, inkasował bank. ZAIKS powinien był kupować opcje put. Wtedy co prawda musiałby ponieść początkowe koszty, ale w wypadku spadku dolara byłby w pełni zabezpieczony, a w wypadku wzrostu skasowałby cały zysk. (Tutaj ciekawy temat dla ekonomii behawioralnej: przykładanie relatywnie większej wagi do natychmiastowych kosztów, które trzeba pokryć „z kieszeni” niż do kosztów alternatywnych odłożonych w czasie).
Reasumując, wtopili kasę i dali się wydudkać. A cała sprawa wypłynęła w lutym tego roku.
A 17 maja „RP” (link) informuje o projekcie parytetów dla polskich piosenek w radiu. Zakładamy, że jeżeli Ministerstwo domaga się parytetu to nie po to aby zmniejszyć ilość polskich piosenek w radiu. Co oznacza zwiększenie ilości piosenek w radiu? Tak, zgadliście Szanowni Państwo – wzrost wpływów z tantiem dla ZAIKSu.
Prawda, że śmierdzi korupcją i kupowaniem ustaw? Oczywiście, może być tak, że rząd po prostu postradał zmysły albo uznał, że główną bolączką Polski jest niedostateczna ilość polskości w radiu. Ale dlaczego mam wrażenie, że ktoś probuje sobie zrekompensować straty? W każdym razie dziennikarze śledczy mogli by powęszyć – kto projekt stworzył? Kto przy nim pracował? Czy te osoby mają jakieś powiązania z ZAIKSem? Chyba ciekawy temat.