Okazuje się, że miałem wczoraj rację. Komitet Noblowski nie uznał za stosowane poddać się jakimkolwiek krótkotrwałym trendom i nagrodził badania wieloletnie, a jednocześnie z kategorii podstawowych.
Zarówno Elinor Ostrom jak i Oliver Williamson zostali nagrodzeni za badania, które dość ogólnie nazwać można "ekonomią instytucjonalną". Choć obydwoje zajmowali się różnymi zagadnienieniami to jednak trudno nie wpisać ich w tradycję Ronalda Coase'a i Mancura Olsona. Problemy z działaniem zbiorowym, instytucje koordynujące, kontrakty, koszty transakcji itp. itd. Czyli najogólnie mówiąc te elementy, ktore standardowa teoria ignoruje (z przyczyn innych niż ignorancja, zapewniam).
W zasadzie można by zakończyć ten wpis stwierdzeniem, że dobrze się stało, że przyznano nagrodę za pracę, która, w słowach F.A. von Hayek'a, eksploruje mechniazmy działania systemu wolnorynkowego i szuka dla niego takich form prawnych, które zapewniają jego lepsze działanie (to parafraza, niech mnie nikt nie pozywa).
Można by, gdyby nie artykuł z Newsweeka, opublikowany wSalonie24. Pan Piotr Aleksandrowicz widzi te same fakty co ja, tylko z przedziwnego powodu wyciąga z nich inne wnioski. Nie wiem czy to efekt "błędu złotego środka" czy czegoś innego, natomiast nieprawdą jest, że obydwaj badacze (choć chodzi tutaj bardziej o Panią Ostrom) idą naprzeciw zarówno "fetyszowi własności prywatnej" jak i "interwencjonizmowi państwowemu". Idą na przeciw fetyszowi, to możliwe, ale każde uczciwe intelektualnie badania z definicji idą naprzeciw fetyszowi, więc konstatacja ta jest dość trywialna.
Sęk w tym, że w standardowym podejściu remedium na problem z działaniem zbiorowym istnieje tylko jedno: tzw. benevolent social planner. W praktyce oznacza to bezpośrednią interwencję państwa. Nobla przyznano natomiast za to, że odpowiednie ramy prawne (egzekwowane przez sądy), tudzież dobrowolne samonarzuczenie sobie pewnych reguł gry (to powiedzmy przypadek specjalny) doprowadza do tego, ze prywatni obywatele mogą skutecznie i optymalnie działać jako kolektyw bez użycia przymusu.
I jak to się ma przeciwko własności prywatnej?
Natomiast na pewno nie sposób się nie zgodzić, ze stwierdzeniem, że Nobel dla poszukiwaczy prawdy cieszy. W szczególności na tle tego co wyrabia Komitet Pokojowy. Standardy jednak nie umarły.
Komentarze